14 luty – piątek
14 luty – piątek
Dzisiaj są „Walentynki”. A ja mam potworny humor. Chce mi się płakać i najchętniej skończyłabym ze sobą. Jak się można było domyślić, nie dostałam żadnej „Walentynki”. No bo i od kogo. Od Marka? Wolne żarty. A poza tym marzenie ściętej głowy. Jestem kompletną idiotką. Jak mogłam myśleć, że dostanę „walentynkę” od kogoś z ósmej A? Powinnam pójść się leczyć. Od poniedziałku właściwie nic się nie wydarzyło. Od poniedziałku do mnie i do Keketki doczepiło się dwóch maluchów / siedem lat/. Marcin i Mariusz. No właśnie ten Marcin jest bardzo słodki. Nie będę go dokładnie opisywać, bo nie o to chodzi. W każdym razie dzisiaj dostałam od niego parę buziaków. To było dosyć sympatyczne, ale …. Zawsze jest jakieś ale. Gdyby on był starszy to czemu by nie. Muszę napisać, że potwornie tęsknię za Markiem. Przez to, że go nie widziałam dwa tygodnie, stał się jakby ważniejszy w moim życiu. Kończę już te walentynkowe wynurzenia. Są potwornie smutne, wręcz tragiczne. A powinny być cudowne. Może za rok, 14 lutego….
// Dopisek – nie ma na co liczyć! Żadnych walentynek przez następne osiem lat / z małymi wyjątkami, ale niepoważnymi/18.02.05 r.//
Witam.
Mamy dzisiaj opis dalszego uczucia do Marka i rozczarowanie "walentynkami".
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz