Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2023

65

65 Irena starała się nawiązać kontakt z mamą Davida, ale bezskutecznie. David nie odbierał ode mnie telefonów, gdy dzwoniłam na jego komórkę. Byłam już umówiona z panem Wojtkiem do radia. Studio nagrań mieściło się przy Broadway 1033. Siedziałam przy mikrofonie w studio. Pan Wojtek zapowiedział audycję o Martuni. Zaczął piosenką ”Cudowna”. Kiedy Marta skończyła śpiewać, pan Wojtek przeczytał fragment artykułu z „Kuriera – Plus” wraz z jej wierszem „Życie”. Marta napisała ten wiersz w wieku szesnastu lat. Przepojony mądrością i taka prawdą o życiu. Wiedziałam, ze mam cudowną, wyjątkową córkę, ale gdy byłyśmy razem nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak zdolna i mądra. A potem w audycji potoczyły się wspomnienia o Martusi wraz z prezentacją jej piosenek, które nagrałam na płycie zatytułowanej „Nie zostawiaj mnie”.Nie wiedziałam co mówię. Czułam się tak jakby to Marta siedziała na moim miejscu i mówiła o sobie. Usłyszałam jednak ostatnie pytanie - Czy pani wróci do Nowego...

64

64 W uroczej kawiarence opowiedziałam jej historię Marty i postanowiła mi pomóc. Znała dobrze język angielski. Poszłyśmy do Barrow Street Theatre. Teatr mieścił się przy małej uliczce Barrow Street –boczna Broadway. Kiedy weszłyśmy do środka poczułam jego atmosferę. Wiedziałam wtedy, że to jest miejsce Marty. Ten teatr był stworzony dla mojej córeczki. Trochę wnętrzem przypominał Klub Garnizonowy w Gliwicach, w którym Marta stawiała swoje pierwsze kroki na scenie, jako trzylatka, podbijając serca publiczności swoim talentem. Tam na scenie spędziła część swojego dzieciństwa. Kiedy brała udział w konkursach piosenki, często była określana przez jury i dziennikarzy „ urodzona na scenie”. Przeczytałam, że ten teatr w swojej działalności, oprócz musicali wystawiał sztuki dla dzieci, ludzi chorych na aids i leczących się z uzależnień. Tak, to wszystko co Martę interesowało. Zawsze pomagała ludziom. Tu mogła się spełnić. Weszłam tam z kamerą. Uprzejma, młoda obsługa teatru, pozwoliła mi f...

63

 63 Za tydzień ukazał się jeszcze raz ten sam artykuł, w środku gazety i z Marty kolorowym zdjęciem, ale już bez fotografii Marty i Davida, z poprawnym tekstem. „Ukryty rasizm” – pomyślałam. Byłam przecież po kursie na temat dyskryminacji i oglądałam film „Niebieskoocy”. Wykorzystywałam tę wiedze na lekcjach z młodzieżą, opowiadając im też historię Marty i Davida. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Dzwonił pan Wojtek z Radio „Rytm” - Pani Elżbieto, przesłuchałem piosenki Marty. Jestem zauroczony jej głosem. Pięknie śpiewała. Dostaje pani czterdzieści minut na antenie. - Boże! – Wykrzyknęłam z radością. – Dziękuję, dziękuję bardzo. Ale na płycie są tylko cztery piosenki Marty i jedna Michała. - Nie ma problemu. Zrobimy audycję o Marcie. Opowie nam pani o córce. Zapraszam w poniedziałek do studia o godzinie dwudziestej drugiej. - Dobrze. Będę. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Byłam oszołomiona. Marta zaśpiewa w Nowym Jorku na Broadway. / Tam mieś...

62

62 - Ale proszę się nie przejmować. Artykuł ukaże się jeszcze raz za tydzień. - Dziękuję. Mam dla pani jeszcze jedną wiadomość. Rozmawiałam z kolegą, Wojtkiem redaktorem polonijnego Radia Rytm i prosił, żeby pani do niego zadzwoniła. Zainteresowała go Marta. Proszę sobie zapisać numer telefonu do niego. - Dziękuje bardzo. Oczywiście zaraz zadzwoniłam do radia. Pan Wojtek prosił, żebym mu przesłała płytę z jej piosenkami, a po przesłuchaniu oddzwoni do mnie. Zaraz pobiegłam na pocztę wysłać płytę CD z czterema piosenkami Marty i jedną Michała. W następnych dniach, kiedy wchodziłam do przypadkowo spotykanych polskich sklepów, od razu rzucało m i się w oczy Marty zdjęcie umieszczone na pierwszej stronie „Kuriera Plus”, w niebieskim sweterku, siedząca w fotelu z gładko uczesanymi blond włosami, z jej przepięknym uśmiechem i głębokim spojrzeniem piwnych, ufnych oczu. Wyglądała jak żywa. Podchodziłam do półek z czasopismami i głośno mówiłam: - Marta! To moja córka Marta! Moj...

61

61 Nagle zadzwonił telefon. - Pani Elu – usłyszałam w słuchawce głos pani Zosi. – Przepraszam bardzo za druk. Naprawdę nie wiem co się stało w drukarni. Pierwszy raz nam tak wydrukowano. Nie wiem co robić? Od rana mama telefony od czytelników, z pytaniem co się stało z tym artykułem. Jestem zrozpaczona. Tak wypieściłyśmy ten materiał z Weroniką. Wybierałyśmy tak długo zdjęcia, wiersze. Niemal zastanawiałyśmy się nad każdym słowem. Chciałam w ten sposób jakoś ukoić pani ból, bo też jestem matką i naprawdę nie wiem. Zaraz zadzwonię do drukarni. - Pani Zosiu, proszę się nie denerwować. Nic takiego wielkiego się nie stało. Jeśli ktoś będzie chciał przeczytać ten artykuł, to jeśli trochę się wysili i sobie poradzi. Może dzięki temu więcej ludzi zwróci na niego uwagę?- Próbowałam uspokoić panią Zosię. - Ale co ja mam teraz zrobić? Muszę to pani jakoś wynagrodzić. - Pani Zosiu, ja i tak jestem wdzięczna. Ludzie mało czytają, ale lubią oglądać fotografie. Najważniejsze jest Ma...

60

60 - I will always have your douther In my hart. Very smart and beautifull girl. I will pray for Her. - I`m very thank full. Sou should congratulations Her boyfriend too. I write sou his number. He lives In New York. Here, it is article about their love in polish newspaper with their pictures. Take, this is for you. - Than you very much. God will bless you. /- Przepraszam – powiedział do mnie wolno, tak, żebym mogła zrozumieć. - Pozwoliłem sobie przeczytać wiesze pani córki, zanim oddałem do biblioteki. Piękne, bardzo piękne. Bardzo mnie wzruszyły. Płakałem. Może pani być dumna ze swojej córki. Gratuluję. Patrzyłam ze skupieniem na jego czarną twarz. Spod czarnych okularów zobaczyłam, jak płynęły łzy. - Thank you. Very thank you. - powiedziałam - Ja zawsze będę nosił w sercu pani piękna i mądrą córkę. Zawsze będę się za nią modlił- dokończył swoją myśl. - Jestem panu za to wdzięczna. Proszę też pogratulować jej chłopakowi Davidowi. Napiszę p...

59

59 - Dziękuję Gosiu za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Może wrócę tu za rok – pośpiesznie zakończyłam rozmowę i pożegnałam się z Gosią. Pełna nowych wrażeń, myśli, emocji skierowałam się w stronę metra, żeby wrócić do domu. Czułam się, jakbym tu w sercu Nowego Jorku na Manhattanie była z Martą. Jakby to ona mnie prowadziła, kierowała moimi krokami, myślami, słowami. Dwudziestego dziewiątego lipca, we wtorek odbyła się w Kościele Polskim, na Brooklynie msza św. za Ciebie Marteczko z okazji twoich urodzin i imienin. Ksiądz wymieniając intencję zapomniał dodać świętej pamięci Marta Maliszewska. Ale ja się cieszyłam. Dla mnie wciąż żyjesz córeczko. Już w następny weekend we wszystkich sklepach polskich w kilku stanach ukazał się artykuł ze zdjęciem o Martusi „Przerwany lot” na pierwszej stronie „Kuriera Plus”. W piątek po południu zadzwoniła pani Zosia, żeby mnie o tym poinformować. Pobiegłam do najbliższego polskiego sklepu przy przystanku metro 18 Aveniu. Wzię...

58

58 - Wiem, Marta mi mówiła – odparłam. Ale jej to nie przeszkadzało. Przecież nie od razu chodzili ze sobą. - Ale ja nie rozumiem dlaczego, gdy była u Pauliny w Warszawie po powrocie do Polski, nic nam nie powiedziała o swoich planach z Davidem? - Zapytała w zamyśleniu Gosia. Wiem, że z Pauliną chciałyśmy ją naciągnąć na imprezę do klubu, ale odmówiła. Powiedziała nam, że ma chłopaka i, że jest o nią bardzo zazdrosny. Nie powiedziała jednak, że to David. - Wiem, obawiała się Pauliny, ponieważ mówiła jej o swoich planach, o tym, że chce zostać w Stanach Zjednoczonych na stałe. W celu chciała się posłużyć się Davidem. Mówiła o tym, że chce wziąć z nim ślub, żeby otrzymać obywatelstwo amerykańskie. A Marta kochała Davida i chciała wyjść za niego z miłości. Zresztą David już w pierwszych dniach pobytu Marty w Nowym Jorku zaproponował jej małżeństwo, żeby nie wracała do Polski. Paulina o tym przecież wiedziała. Poza tym oni byli ze sobą, kochali się. Wiedzieliście o tym. Dlat...

57

 57 - Bo David nie przyjdzie na spotkanie na Grand Central – odparła. - Jak to nie przyjdzie? Skąd wiesz? - Wiem, bo w marcu napisałyśmy mu z Pauliną niemiłego maila i jest na nas obrażony – powiedziała. - Co mu napisałyście? - Zapytałam. - To były jego urodziny. David upomniał się, że nie złożyłyśmy mu życzeń z tej okazji. Wtedy odpisałyśmy mu, że co on sobie wyobrażał, że jest naszym przyjacielem. Przecież jest czarny – dokończyła w zakłopotaniu. - Jak mogłyście to zrobić? - Zareagowałam spontanicznie. - Tak. Teraz to wiem, ale wtedy .... - odparła przerywając wpół zdanie. - Dobrze. Ja już się chyba położę. Dobranoc. - Zakończyłam rozmowę. Nie mogłam zasnąć. Byłam zdenerwowana. W nocy śniła mi się Marta. Kiedy wstałam rano Gosia już parzyła kawę w kuchni. - Proszę pani. Pojadę jednak z panią – powiedziała do mnie. - Dobrze. Jak chcesz – odparłam. Jednak Gosia robiła wszystko, żeby opóźnić wyjście z domu. Oczywiście spóźniłyśmy się na pociąg. Nie do...

56

56 Poszliśmy na koniec spaceru po miasteczku na brzeg jeziora. Pływał po nim statek. Przepiękny, malowniczy widok, jak z bajki ukazał się moim oczom. Stałam zapatrzona przy barierce. Usiłowałam sobie wyobrazić tutaj Martę. Tak bardzo pragnęłam ją mieć przy sobie i razem z nią spędzać urocze wakacje. Łzy zaczęły mi płynąć po twarzy. Jak trudne jest życie na ziemi bez niej. Wieczna wszechogarniająca tęsknota była nie do zniesienia. - Tutaj przychodziłyśmy zmęczone po pracy wypoczywać – przerwała moje myśli Gosia. - Tak można tu wypocząć – potwierdziłam. - Wie pani. W następne wakacje też pracowaliśmy w Playlandzie. Bardzo nam brakowało Marty. Już to mówiłam, ale teraz dokładnie to pamiętam. W dzień jej urodzin siedzieliśmy tutaj z Davidem. On wtedy płakał. Powiedział, że Marta była jego największym szczęściem i po jej śmierci cały świat mu się zawalił, że nie wie jak ma teraz żyć, co ma robić. Następnego dnia już tu nie przyszedł do pracy, mimo, że awansował i był menadżerem....

55

 55 - To ulubiony sklep Marty – powiedziała Gosia.- Tu często przychodziłyśmy na zakupy. Marta uwielbiała przymierzać ciuchy. Dużo rzeczy sobie tutaj kupiła. Chodziłam po tym sklepie. Oglądałam śliczne dziewczęce bluzeczki, sukienki, torebki, buty, kosmetyki i czułam jak serce ściska mi się z bólu. Nie mogłam jej już nic kupić. Niczego teraz co ziemskie moja córka już nie potrzebuje. Wyszliśmy ze sklepu, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Playlandu. Weszliśmy do wesołego miasteczka. Wokół nas było mnóstwo karuzel zjeżdżalni i innych atrakcji. Zapadał zmrok. Podeszliśmy do stoiska z posiłkami. To tutaj pracowała Marta. Była kasjerką. Zaczęłam się rozglądać. Wokół migające, kolorowe światła. Mnóstwo przede wszystkim młodych ludzi. Zobaczyłam też scenę i parkiet do tańczenia, a na nim bawiącą się młodzież. Wiele skwerków z ławkami. Rozlegała się muzyka. Rzeczywiście świat zabawy z atrakcjami do wyboru. Wiem, że Martusi tutaj się podobało. Mnie też. Podeszliśmy do stoiska ...

54

54 - Pewnego dnia pamiętam – przerwała ciszę Gosia. - gdy pisałyśmy maile do Polski, Marta powiedziała mi: „ Czuję, że się zakochuję”. - Tak?! Zdziwiłam się. - „Tak, ale boję się, że będę tęsknić, kiedy wrócę do Polski. Ale to uczucie jest silniejsze ode mnie” - Tak do mnie powiedziała Marta- zakończyła w zadumie Gosia. - Marta bardzo chciała przeżyć miłość. – Powiedziałam. - Szukała swojej drugiej połówki „brzoskwini”. Mówiła mi: „ Mamo, może moja połowa jest na drugiej półkuli” Tak mówiła pełna nadziei przygotowując się do wylotu. Jak na życzenie spełniło się jej marzenie. - I to jeszcze jak się zakochała! - wtrącił swoje spostrzeżenie dotąd milczący Radek. - David głównie przyjeżdżał do Marty. Wiedzieliśmy o tym. - dodała Gosia. - Wiem, że David był ogromnie zakochany i zauroczony Martą. Wszystko w niej cenił. Jej wykształcenie uniwersyteckie, piękne blond włosy, figurę. I to, że potrafiła gotować. Zresztą wszystko, wszystkie jej zalety – powiedziałam p...

53

53 Weszliśmy do budynku. - A tu – dalej mówiła Gosia – na korytarzu, gdzie było bardzo duże lustro- robiłyśmy makijaż, przed wyjściem z domu. Wyszliśmy na zewnątrz, na ganek. - Tutaj na tej kanapie siedzieliśmy po pracy i najczęściej piliśmy piwo, rozmawialiśmy, odpoczywaliśmy. Przeszliśmy dalej na duże podwórko. - A tutaj były Marty urodziny. Tańczyliśmy. Wystawiliśmy wieżę, żeby była muzyka. Wszyscy bawiliśmy się świetnie. - Tak znam te miejsca ze zdjęć- dorzuciłam do opowiadania Gosi. - Bardzo lubiliśmy siedzieć na tej kanapie. Mieliśmy tutaj nasze „nasiadówy” przy piwie i drinkach. Marty ulubione piwo to „Corona” - Gosia opowiadała tak, jakby czas się zatrzymał, jakby nadal była z Martą. - Tu też Marta mieszkała kilka dni z Davidem. Pojechaliśmy dalej. Po chwili Radek zatrzymał samochód. - Idziemy teraz do takiej restauracji - „Panera”- dalej opowiadała Gosia. - To było nasze ulubione miejsce. Często tu przychodziłyśmy. Gdy były deszczowe dni, wtedy nie p...

52

52 Chciałam, żeby przyleciał do Polski, chciałam, żeby został, mieszkał w Marty pokoju. Wyobrażałam sobie, ze jest częścią Marty tu na ziemi. Chciałam, żeby został moim synem. Wszystko co miało być dla Marty, chciałam, żeby było dla niego. Widziałam go w moim mieszkaniu. Zanim Marta poleciała do Nowego Jorku, miałam sen. W tym śnie czarny mężczyzna był w jej pokoju, rozglądał się, ale mojej córki w nim nie było. Opowiedziałam marcie o tym śnie. Zresztą i tak traktuję go, jak swojego syna. Pamiętam o nim, chociaż jest pewna bariera. - Język – dodała Gosia. Zawsze pani musi korzystać z pomocy tłumacza. Jego to też krępuje. Trzecia osoba. - Masz rację – dokończyłam. Zrobiło się już późno. Postanowiliśmy się położyć spać. Następnego dnia pojechaliśmy do miejscowości w której mieścił się hotel. Piękny, zadbany, okazały budynek. - To stąd zawoził nas autobus do pracy – rozpoczęła wspomnienia Gosia. Tu nie było co robić. Często siedziałyśmy na tej ławeczce. Marta zaprzyjaźniła si...

51

51 - Tak – kontynuowałam. - Mam takie same przekazy od sióstr z Rzymu, które dzwoniły do niego, po śmierci Marty. Też mówiły, że dla niego zawalił się cały świat. Długo, jeszcze jakieś pół roku, gdy Marta odeszła, nadal miał myśli samobójcze. Prosiły mnie, żebym uważała na niego. Wtedy jeszcze do niego dzwoniłam. Wiem od nich, że po śmierci Marty chciał popełnić samobójstwo. Oni się tak bardzo kochali. Michał też mi mówił, że David wierzył, że wejdzie do świata Marty. Chciał tego. - David jest zamknięty w swoim świecie jak w klatce. – Powiedział Radek. Dzięki Marcie i jej miłości miał możliwość wyjścia z Bronxu. Tak to jest z czarnymi. Wziął telefon i zadzwonił do niego. Niestety David nie odbierał telefonu. Radek nagrał mu się na sekretarce z informacją, że chce go zaprosić. - Jego życie mogło inaczej wyglądać- kontynuowałam swoją opowieść. Irena, moja znajoma z Nowego Jorku mówiła mi, że trzeba mieszkać tu wiele lat, żeby zrozumieć kulturę czarnych. Po śmierci Marty zapros...

50

50 Marty, nie przeżył z nią porażki, rozczarowania. Zawsze będzie jego ideałem. To będzie jak przekleństwo w jego życiu. Myślę, że właśnie jemu będzie najtrudniej. Potrafię go zrozumieć. Ja też rozstałam się z moją pierwszą miłością. Wiem jak to jest. - David mówił, że chce się z panią spotkać, ale nie wie będzie mógł, bo pracuje – dodała Gosia. - Zobaczymy. - Tak – włączył się do rozmowy Radek. Umówiłem was na poniedziałek. Dzwoniłem do Davida. Przez chwilę znów pogrążyliśmy się w swoich myślach. - Te czerwone spodenki, które mam na sobie, to Marty, sandałki, bluzkę też... - zmieniłam temat rozmowy. Ale wracając do Davida to jego mama jest oczywiście uprzejma i miła, ale z drugiej strony wiedziałam od Marty, że nie chciała, żeby David miał białą dziewczynę. Chciała dla niego ich sąsiadkę Oliwię – czarną. - Tak – Gosia poparła mój wywód. - Pamiętam, gdy pracowaliśmy w Playlandzie, to jego brat Jeffry mówił mu, że powinien znaleźć sobie czarną dziewczynę. - Mam w sobie...

49

49 Kiedy widziałam w niej takie samozaparcie, gdy biegała na pocztę i szukała kart do telefonu, żeby dzwonić do Davida. Nic wtedy dla niej nie istniało poza Davidem. Rozmowy z nim. Albo czekała na telefon, maile, pisała albo dzwoniła. To miłość. Widziałam w mojej córce, uczucie. Wielką miłość. Była gotowa poruszyć niebo i ziemię, by z nim być. I poruszyła. Dostała praktykę w Barrow Street Theatre. Dostała wizę. Kiedy była w szpitalu, prosiła, żebym została w domu i odebrała promesę wizową. Załatwiłam sobie na ten dzień wolne. SIŁA MIŁOŚCI MARTY. Kochała Davida. Była gotowa zrobić dla niego wszystko. Potrafiła kochać. David też często do niej dzwonił. Po powrocie ze Stanów był dla niej całym światem. Dostała od niego, to czego nie byłam w stanie jej dać, ani jej brat. Dostała od niego wszystko, to czego oczekiwała od życia. Cieszę się, że odchodziła w miłości w drodze do spełnienia swoich marzeń, do śpiewania w teatrze, do Nowego Jorku, do ramiom Davida. Myślę, że warto przeżyć ż...

48

 48 - On był częścią naszego życia – rozpoczęła Gosia. To nie była miłość od pierwszego spojrzenia. - David zaprzyjaźnił się z nami- kontynuował Radek. Ufaliśmy mu. Bywało tak, że kiedy Marta jechała do pracy, a on miał wolne, to zastawał u nas sprzątał, zajmował się domem. Wszystko było zawsze O.K. Był koleżeński, szczery. Mało mówił o sobie. - Nie wiedziałam, że oni byli tak w sobie zakochani, że planowali ślub. Marta nie mówiła nam o tym. Wtedy... - zatopiła się w wspomnieniach Gosia.  - Ale pamiętam w następne wakacje, pracowaliśmy też w Playlandzie, bo tak planowaliśmy, a David razem z nami. Tak to były Marty urodziny, pół roku po jej śmierci, David PŁAKAŁ. Mówił, że teraz nie ma po co żyć. Następnego dnia nie przyszedł do pracy. Nie widzieliśmy się z nim od tego czasu. My też wkrótce zrezygnowaliśmy. Bez Marty jakoś ciężko nam było pracować. Zawsze patrzyliśmy na jej stoisko, ale już bez Marty... Nagle pogrążyliśmy się w absolutnej ciszy. Widzieliśmy Martę....

47

 47 - Ja zawsze zastanawiałam się , jak ona to wszystko mieści w tej swojej małej walizce- dodała Gosia. - U Marty zawsze był porządek. Miała wszystko ładnie poukładane, złożone. A w ogóle, to zawsze była elegancka, zadbana – zamyślił Radek po tej wypowiedzi. - Ja, ją podziwiałam – zaczęła dalszą opowieść Gosia. Rano zawsze mnie budziła. Była już po prysznicu, z makijażem, gotowa do wyjścia. - Tak budziła nas wszystkich - powiedział Radek. Podchodziła cichutko i delikatnie szeptała: „ Radziu, czas wstawać”. - Mnie też budziła – kontynuowałam temat. Potrafiła dzwonić z Krakowa, żeby mnie obudzić. Czasami dodawała: ” Zobaczysz, wyrzucą cię ze szkoły, za spóźnienia”. Wtedy po takim tekście zbierałam się do szkoły. Chociaż w weekendy było odwrotnie. To ja wstawałam pierwsza i robiłam kawę. Wtedy wchodziłam do jej pokoju i prosiłam, żebym wstała. To wszystko świadczy o jej wielkości. Skromność, to jej podstawowa cecha. Do tego bardzo dużo pracowała, studiow...

46

46 Cieszyła się sympatią kolegów, pracowników, klientów. Często słyszała komplementy i podziw, zwłaszcza za to że skończyła studia na Uniwersytecie, blond włosy, uśmiech i urok osobisty. Mówiła, że cały czas się uśmiechała. „ Mamo, jestem stworzona do życia w Nowy Jorku. Tu jest moje miejsce”. Marta często powtarzała to zdanie. - Pamiętam jak cieszyła się, gdy na urodziny dostała od pani tomik wierszy z kilkoma jej wierszami- dodała Gosia. - Nie wiedzieliśmy, że jest taką artystką, Wczoraj kiedy pani nam mówiła o osiągnięciach Marty i kiedy nam pani podarowała jej płytę, tomik wierszy, sztukę, to zastanawiałam się, czy mówimy o tej samej osobie. Nie znaliśmy Marty z tej strony. - Tak – zadumałam się. Kto tak naprawdę znał Martę? Michał po pogrzebie powiedział do mnie: ” Mamo, nie znałaś Marty, ona była z nas najsilniejsza. To ona trzymała cały nasz „ dom „ i naszą rodzinę.” - Podziwiałem Martę - wreszcie Radek, dotąd milczący włączył się do rozmowy. Gdy trzeba było c...

45

45 - Tak i jeszcze dodatkowo zrobiłyśmy z Pauliną nasze wspólne zdjęcie z Martą. Oprawiłyśmy je w ramkę – dodała Gosia. - Wiem- dopowiedziałam.- Marcie ten prezent też bardzo się podobał. Gdy wróciła do Polski powiesiła nad swoim łóżkiem. Zresztą jest tam do tej pory. Powiedziała wtedy do mnie: „ Mamo, ja nigdy nie miałam takich urodzin. One były wyjątkowe. Tyle ludzi mi składało życzenia. Dostałam tyle wspaniałych upominków. Nawet Portorykanka Kaliola Perado, która też pracowała w Playlandzie przyniosła mi ramkę na zdjęcie z koralikami. Wszyscy się cudownie bawili.” Do tej ramki włożyłam Marty zdjęcie i stoi na półce. - W następne wakacje, gdy tam pracowaliśmy już po śmierci Marty, ona często się pytała o Martę – powiedziała Gosia. Chciała o niej dużo wiedzieć. Zawsze do niej i o niej mówiła: ROSA, MY ROSA. Bardzo ją lubiła. Bardzo. - Opowiem wam jeszcze jedną historyjkę – kontynuowałam wspomnienia. W pierwszych dniach pobytu Marty w pracy, często do mni...

44

44 - Tak. – Potwierdził Radek - Ma pani rację. Kiedyś Marta weszła do pokoju. A ja popatrzyłem na nią i mówię : Marta, ty chyba zeszczuplałaś. A ona na to z taka dumą : ” No, a co, nie widać!”- Taka to była Marta. - Myślę, że jej problemy z tyciem zaczęły się na studiach, gdy wyjechała do Krakowa – kontynuowałam. - Miała trochę nadwagi, ale nie był wielki problem. To ludzie w Polsce robią z tego problem. Miała też brak poczucia bezpieczeństwa. Ciekawe, że to wszystko znalazła tutaj w Nowym Jorku i miłość. Dzięki was miała swoje chwile szczęścia. Jestem wam bardzo, bardzo wdzięczna. Za wszystko co zrobiliście dla mojej córki, dziękuję. - Pamiętam jak przygotowywaliśmy się do Marty urodzin- Gosia ożywiła się po mojej wypowiedzi i z uśmiechem na ustach, błądząc myślami w przeszłości podjęła dalsze wspomnienia. - Nie wiedzieliśmy co jej może sprawić największą radość. W końcu wymyśliliśmy tort z napisem: „ Kochanej Martusi wszystkiego najlepszego”. Zamówiliśmy tor...

43

43 Nie zareagowałem. Nie wiedziałem czy to prawda, czy nie. Dopiero później, gdy to do mnie dotarło przeżyłem szok. - Marta – Radek nagle zwrócił się do mnie. Zobaczyłam jak płacze. Łzy płynęły po jego męskiej twarzy. Musiałam się trzymać. Zresztą nauczyłam się cierpieć w samotności. W otoczeniu ludzi potrafiłam być silna i pocieszać innych. - Marta była bardzo, bardzo towarzyska – rozpoczęłam swój monolog, żeby zmienić nastrój chwili. - Potrzebowała ludzi. Zaczęła odczuwać wokół pustkę, gdy była na drugim roku studiów. Wtedy, gdy jej brat poznał swoją obecną żonę. Kiedy Michał „chodził” z Kingą, obie dziewczyny były zaprzyjaźnione. Często były na spektaklach w których grał. Marta spotykała się z koleżankami i kolegami Michała z jego grupy studenckiej. Potem to się zmieniło. Jakoś u siebie na roku nie znalazła wielu przyjaciół. Zastanawiała się nawet nad zmianą studiów. W końcu była artystycznie uzdolniona. Podjęła jednak decyzję, że po skończeniu, pójdzie na podyplomowe. W...

42

42  Tak ona bardzo dbała o swój wizerunek. - do rozmowy włączył się Radek, dotąd popijający drinkaw milczeniu. - David? On był w porządku. Pomagał nam. Nam się nie chciało sprzątać, a on lubił porządek. Kiedyś wyczyścił piekarnik. Wyglądał jak nowy. Dziwiliśmy się , że mu się chciało. Starał się, żebyśmy go lubili i akceptowali. Marta z Davidem od początku trzymali się razem. - Tak, Marta była szczęśliwa z Davidem – dodała Gosia. Potem , gdy Marta była w Nowym Jorku, więcej czasu spędzali razem. Ale tak naprawdę to oni tak powoli zaczęli chodzić ze sobą już od początku w Playlandzie. - Trudno nawet powiedzieć od kiedy zaczęli. Od początku byli sobą zainteresowani. Teraz myślę, że byli dla siebie stworzeni – uzupełnił Radek. - Pamiętam, gdy pierwszy raz przyjechałem do hotelu, to dziewczyny już były. Asia, Gosia i Marta mieszkały w czteroosobowym pokoju. Zgodziły się, żebym z nimi zamieszkał. Kiedy powiedziałem ojcu, że mieszkam z dziewczynami, to tylko zapytał się skąd pocho...

41

41 Marta przyjechała do Stanów z jedną małą walizką. Twierdziła że zabrała mało rzeczy, bo jej brat Michał, który tu był cztery lata wcześniej mówił jej, że tu sobie wszystko kupi. Ale na początku nie było gdzie kupić. Przez miesiąc mieszkałyśmy w hotelu na odludziu. Dopiero potem gdy przenieśliśmy się do Port Chester już było lepiej. - Chociaż na zdjęciach jest w coraz innych ciuchach. Nie wiem jak ona to robiła? -   Mamo trzeba mieć dużo ciuchów, butów, biżuterii” - tak do mnie mówiła. Przerwałam wspomnienia Gosi - Tak Marta przywiązywała dużą uwagę do swojego wyglądu, stroju, makijażu, paznokci, jak już wcześniej mówiłam. - Kiedy mieszkałyśmy w Port Chaster – Gosia wróciła do wspomnień – w poniedziałki po pracy jeździłyśmy do dużego centrum handlowego, które było obok naszego miasteczka. Pamiętam, że Marta dużo kupowała dla swojego brata Michała. Niewiele mówiła o rodzinie, a o nim tylko tyle, że jest aktorem. Tak to nasze życie wtedy to była sielanka. Całe ...

40

40 - Tak, ale potem, gdy się zaprzyjaźniłyśmy, to już mogłam pożyczać- dokończyła Gosia. - Zapewne też kupowała nowe, bo ze Stanów przywiozła dużo kosmetyków. Najwięcej szminek, błyszczyków do ust. Zawsze z nimi chodziła. Miała też w każdej torebce, chusteczki higieniczne i tabletki przeciwbólowe. Zawsze była przygotowana na różne okoliczności. Co było można poznać po zawartości jej torebek i plecaków. - Przez miesiąc mieszkaliśmy w hotelu – zaczęła swoją opowieść Gosia. Po kilku dniach naszego pobytu z Martą, zaczęli przyjeżdżać inni studenci, m.in. Radek. Wtedy postanowiliśmy się stamtąd wyprowadzić. Jutro pojedziemy pani pokazać te miejsca. - Dobrze. Jestem wam za to bardzo wdzięczna – zakończyłam ten wątek rozmowy. - Ale tak naprawdę nic nie wiem o jej życiu – powiedziała Gosia. - Tu wiedzieliśmy o sobie tylko tyle: gdzie studiowałeś, skąd jesteś. Tu było takie beztroskie życie, bez stresu – włączył się do rozmowy Radek. - Tak – wtrąciłam- Marta, gdy dzwoni...

39

39 Taka była Marta. Zawsze zadbana. Zawsze. Gdy była w Gliwicach, a ja wracałam z pracy, otwierała mi drzwi elegancko ubrana, z ładną fryzurą, w makijażu. Zadawałam jej pytanie: - Marta wychodzisz? - Nie - odpowiadała. - Umówiłaś się z kimś? Ktoś ma ciebie odwiedzić? –pytałam. - Nie – twierdziła - To dlaczego tak się wystroiłaś? - pytałam zaskoczona. - Mamo – mówiła. Zawsze trzeba być przygotowaną. Nigdy nie wiesz, kiedy miłość do ciebie przyjdzie. Może jakiś ciekawy student roznoszący pizzę, lub ulotki przyjdzie do domu. I to będzie ten. Nigdy nie wiesz. Marta lubiła dbać o siebie. Codziennie myła włosy i układała fryzurę. Bardzo lubiłam, gdy miała warkoczyki lub kucyki. Gdy wychodziła na imprezę upinała je. Przyozdabiała kolorowymi spineczkami. Była taka śliczna. Kiedy była na scenie najczęściej czesała włosy w kok lub miała rozpuszczone. Piękne, długie blond. Czasami robiła sobie loki. Na studniówkę na przykład. Najpiękniej wyg...

38

38  - Dokwaterowali mnie do pokoju Marty. Powitała mnie w białej piżamie. Pamiętam, że się bardzo ucieszyła. Przyjęła mnie bardzo radośnie. Cieszyła się, że wreszcie jest ktoś z Polski. W pokoju było jedno duże łóżko dwuosobowe. Spałyśmy razem. Czasami Marta chrapała. Wtedy lekko kołysałam łóżkiem i przestawała. Rano zawsze twierdziła, że ona nie chrapie. - Wie pani, że pani jest bardzo podobna do Marty- włączył się do opowieści Radek, który do tej pory był zajęty w kuchni, - A już, gdy byliśmy w kawiarni to nas zatkało. Pamięta pani nie potrafiliśmy rozmawiać. Takie jesteście do siebie podobne. Mieliśmy wrażenie, że z nami siedzi Marta, tylko ścięła włosy. Nie wiedzieliśmy jak reagować. - Dziś też? - zapytałam - Nie już się przyzwyczailiśmy do pani – odpowiedzieli razem. - Marta chętnie udzielała wywiadu- kontynuowała Gosia - Dziś już wiesz dlaczego. Miała praktykę. Przecież od dziecka występowała. Często wypowiadała się dla dziennikarzy – wtrąciłam. - Tak. ...

37

37 Marta tak samo mówiła, w ten sam sposób. Nerwowo, urywając zadania. Dopiero, gdy już się dobrze poczuła, pewnie i bezpiecznie, to mówiła pięknie, spokojnie, płynnie. Jak pani teraz. Lubiliśmy jej słuchać. - Tak to prawda – wtrącił Radek. - Teraz czuję, jakbym siedział z Martą. Zapadliśmy w melancholijną zadumę. - Kochani – powiedziałam po chwili. -  Przyjechałam tu w konkretnym celu. Wzięłam ze sobą kamerę. Bardzo chciałabym pojechać do tych wszystkich miejsc, gdzie była Marta. Porozmawiać z ludźmi, którzy ją znali. Sfilmować miejsca, w których była. Miejsca w Nowym Jorku już nakręciłam. Korzystałam ze zdjęć, które mi zostawiła. - Jutro pojedziemy i wszystko pani pokażemy – powiedział Radek. - Dziękuję wam bardzo. Proszę, opowiedzcie mi o ostatnich Marty wakacjach, które spędziła z wami. - To było tak – rozpoczęła opowieść Gosia. Kiedy przyjechałam do Elmsford / to taka mała miejscowość pod Nowym Jorkiem/ bo tam byliśmy zakwaterowani w hotelu. Marta już ta...

36

36 Wciąż wyczuwałam jej obecność. I tak jak kiedyś podróżowałyśmy razem. Teraz też czułam, że jest przy mnie i prowadzi do miejsc i ludzi, których też chciałaby, żebym poznała. Na szczęście na dworcu w Stamford czekała na mnie Gosia. Pojechałyśmy taksówką do ich wynajmowanego mieszkania. Budynek wyglądał jak peryferyjny hotel. Mieszkali tu Rosjanie, Ukraińcy, Polacy, czarnoskórzy Amerykanie. Na papierosa wychodziliśmy na werandę. Wtedy rozmawialiśmy z mieszkańcami i sąsiadami . Wręczyłam Gosi wydaną przeze mnie do tej pory twórczość Marty. Płytę z piosenkami, tomik poezji i sztukę. - Nie wiedziałam, że Marta śpiewała, pisała wiesze! - Gosia była bardzo zdziwiona. -Nigdy o tym nie mówiła – kontynuowała - No cóż. Zawsze była bardzo skromna. Nie lubiła się chwalić. Chociaż dla prasy czy radia chętnie udzielała wywiadu – odpowiedziałam. Wrócił Radek z pracy. Po obiedzie pojechaliśmy do marketu na zakupy, a po powrocie usiedliśmy przy drinkach. Zapaliłam świeczkę w...

35

35 - Czy pani jest mamą Marty ? - Tak. Gosia ?! - wykrzyknęłam z radością. - Tak. A to jest Radzio, mój chłopak. Rzuciliśmy się sobie w ramiona. Cieszyłam się ze spotkania. Poszliśmy na kawę. Rozmowa rwała się, nie kleiła. Poruszaliśmy na raz wiele wątków. Oboje spieszyli się do pracy. Poprosiłam, żeby zadzwonili do Davida. W końcu to też był ich znajomy z czasów, gdy razem dwa lata wcześniej spędzali wakacje, pracując w Playlandzie. Poza tym dobrze znali język angielski. Kiedy do niego zadzwonili David się ucieszył. Umówił się z nami w poniedziałek rano na Grand Central. Gosia z Radziem zaprosili mnie na najbliższy weekend do siebie do Stamford. Następnego dnia zapakowałam czasopismo „Gazetę Polską” z pierwszym artykułem o Martusi, wydaną twórczość: płyty z jej piosenkami, tomik z wyborem wierszy i podjęłam trud samodzielnej podróży do Stamford. Potrafiłam już dojechać metrem do Forty Street, ale potem musiałam przechodzić podziemnym przejściem i pytać jak dojechać do Gr...