62
62
- Ale proszę się nie przejmować. Artykuł ukaże się jeszcze raz za tydzień.
- Dziękuję. Mam dla pani jeszcze jedną wiadomość. Rozmawiałam z kolegą, Wojtkiem redaktorem polonijnego Radia Rytm i prosił, żeby pani do niego zadzwoniła. Zainteresowała go Marta. Proszę sobie zapisać numer telefonu do niego.
- Dziękuje bardzo.
Oczywiście zaraz zadzwoniłam do radia. Pan Wojtek prosił, żebym mu przesłała płytę z jej piosenkami, a po przesłuchaniu oddzwoni do mnie. Zaraz pobiegłam na pocztę wysłać płytę CD z czterema piosenkami Marty i jedną Michała. W następnych dniach, kiedy wchodziłam do przypadkowo spotykanych polskich sklepów, od razu rzucało m i się w oczy Marty zdjęcie umieszczone na pierwszej stronie „Kuriera Plus”, w niebieskim sweterku, siedząca w fotelu z gładko uczesanymi blond włosami, z jej przepięknym uśmiechem i głębokim spojrzeniem piwnych, ufnych oczu. Wyglądała jak żywa. Podchodziłam do półek z czasopismami i głośno mówiłam:
- Marta! To moja córka Marta! Moja córeczka kochana!
Ludzie w kolejkach, sprzedawczynie, odwracali się, podchodzili do mnie, brali gazetę do ręki i pytali:
- A kim jest twoja córka, że o niej piszą ?
- Poetką i piosenkarką- odpowiadałam z dumą.
- Ale moja córka nie żyje – dodawałam smutno po chwili.
Wtedy zapadała cisza. Po chwili ludzie najczęściej przytulali mnie, PŁAKALI razem ze mną, prosili, żebym im opowiadała o Martusi, jaka była. Chętnie mówiłam. Lubię opowiadać o Martusi tej żyjącej. Za tydzień ukazał się jeszcze raz ten sam artykuł, w środku gazety i z Marty kolorowym zdjęciem, ale już bez fotografii Marty i Davida, z poprawnym tekstem.
Komentarze
Prześlij komentarz