53
53
Weszliśmy do budynku.
- A tu – dalej mówiła Gosia – na korytarzu, gdzie było bardzo duże lustro- robiłyśmy makijaż, przed wyjściem z domu.
Wyszliśmy na zewnątrz, na ganek.
- Tutaj na tej kanapie siedzieliśmy po pracy i najczęściej piliśmy piwo, rozmawialiśmy, odpoczywaliśmy.
Przeszliśmy dalej na duże podwórko.
- A tutaj były Marty urodziny. Tańczyliśmy. Wystawiliśmy wieżę, żeby była muzyka. Wszyscy bawiliśmy się świetnie.
- Tak znam te miejsca ze zdjęć- dorzuciłam do opowiadania Gosi.
- Bardzo lubiliśmy siedzieć na tej kanapie. Mieliśmy tutaj nasze „nasiadówy” przy piwie i drinkach. Marty ulubione piwo to „Corona” - Gosia opowiadała tak, jakby czas się zatrzymał, jakby nadal była z Martą. - Tu też Marta mieszkała kilka dni z Davidem.
Pojechaliśmy dalej. Po chwili Radek zatrzymał samochód.
- Idziemy teraz do takiej restauracji - „Panera”- dalej opowiadała Gosia. - To było nasze ulubione miejsce. Często tu przychodziłyśmy. Gdy były deszczowe dni, wtedy nie pracowałyśmy. Marta zamawiała swoją ulubioną kawę orzechową i sałatkę. Paulina miała ze sobą laptop. Korzystałyśmy z niego. Sprawdzałyśmy pocztę. Czytałyśmy wiadomości o Polsce.
Weszłyśmy do ładnej, przestronnej restauracji. Zamówiłam sobie wreszcie kawę orzechową. Chciałam poznać jej smak. Poprosiłam też o sałatkę „Marty”. Sprawdziłam składniki: sałata, pomidory, ogórki, papryka, cebula, pokrojone upieczone z piersi kurczaka, chipsy w kształcie patyczków, posypane ziarnami sezamu i polane sosem czosnkowym. Rzeczywiście pycha. Siedzieliśmy w ładnym lokalu, zajadaliśmy dobry posiłek przy dźwiękach muzyki jazzowej. Uroczo. Nie dziwię się Martusi, że nie chciała wracać do Polski. Ja też tu się dobrze czułam.
Komentarze
Prześlij komentarz