52

52

Chciałam, żeby przyleciał do Polski, chciałam, żeby został, mieszkał w Marty pokoju. Wyobrażałam sobie, ze jest częścią Marty tu na ziemi. Chciałam, żeby został moim synem. Wszystko co miało być dla Marty, chciałam, żeby było dla niego. Widziałam go w moim mieszkaniu. Zanim Marta poleciała do Nowego Jorku, miałam sen. W tym śnie czarny mężczyzna był w jej pokoju, rozglądał się, ale mojej córki w nim nie było. Opowiedziałam marcie o tym śnie. Zresztą i tak traktuję go, jak swojego syna. Pamiętam o nim, chociaż jest pewna bariera.

- Język – dodała Gosia. Zawsze pani musi korzystać z pomocy tłumacza. Jego to też krępuje. Trzecia osoba.

- Masz rację – dokończyłam.

Zrobiło się już późno. Postanowiliśmy się położyć spać. Następnego dnia pojechaliśmy do miejscowości w której mieścił się hotel. Piękny, zadbany, okazały budynek.

- To stąd zawoził nas autobus do pracy – rozpoczęła wspomnienia Gosia. Tu nie było co robić. Często siedziałyśmy na tej ławeczce. Marta zaprzyjaźniła się z grupą Turków. Dobrze mówiła po angielsku. Często rozmawialiśmy z nimi.

- Tak – włączyłam – wiem. Po jej śmierci znalazłam w jej komputerze messenger i swoim słabym angielskim pisałam do wszystkich informacje. Do jej znajomych z Turcji też. Oni też opłakiwali jej „odejście”. Pamiętam, że gdy z tego hotelu do mnie dzwoniła to opowiadała, że jest tu internet, basen, ale sama miejscowość nudna. Daleko do pralni. Pranie woziła w walizce. Do sklepu też był spory kawałek drogi.

- Tak – dodał Radek- Tak było.

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Port Chester. Małe miasteczko. Ładne niskie domki położone przy asfaltowych ulicach. Zatrzymaliśmy się przy jednym z nich. Żółty jednopiętrowy domek. Wysiedliśmy z samochodu.

- To jest okno pokoju Marty – pokazała mi Gosia.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137