46
46
Cieszyła się sympatią kolegów, pracowników, klientów. Często słyszała komplementy i podziw, zwłaszcza za to że skończyła studia na Uniwersytecie, blond włosy, uśmiech i urok osobisty. Mówiła, że cały czas się uśmiechała.
„Mamo, jestem stworzona do życia w Nowy Jorku. Tu jest moje miejsce”. Marta często powtarzała to zdanie.
- Pamiętam jak cieszyła się, gdy na urodziny dostała od pani tomik wierszy z kilkoma jej wierszami- dodała Gosia. - Nie wiedzieliśmy, że jest taką artystką, Wczoraj kiedy pani nam mówiła o osiągnięciach Marty i kiedy nam pani podarowała jej płytę, tomik wierszy, sztukę, to zastanawiałam się, czy mówimy o tej samej osobie. Nie znaliśmy Marty z tej strony.
- Tak – zadumałam się. Kto tak naprawdę znał Martę? Michał po pogrzebie powiedział do mnie:
”Mamo, nie znałaś Marty, ona była z nas najsilniejsza. To ona trzymała cały nasz „ dom „ i naszą rodzinę.”
- Podziwiałem Martę - wreszcie Radek, dotąd milczący włączył się do rozmowy. Gdy trzeba było coś załatwić, to Marta poszła i wszystko sama załatwiła. Pamiętam jak wyjmowała notesik, zapisywała. Wszystko wiedziała. Była odważna, pomysłowa, zorganizowana i zawsze, zawsze uśmiechnięta.
- W domu też była taka doskonale zorganizowana – podjęłam temat. Gdybyś zobaczył w domu jej rzeczy, poukładane, teczki poopisywane, zeszyty podkreślone. Kiedy dawałam księdzu Robertowi jej śpiewniki, był zaskoczony jej charakterem pisma, porządkiem. Cała niezwykła Marta.
- My byliśmy bałaganiarzami - kontynuował Radek. Rzeczy porozrzucane. Marta wchodziła i mówiła :
„ Radek, zobaczysz, ty się kiedyś w tym zgubisz”. Taki miała tekst. Ona miała zawsze wiedziała, gdzie co ma.
- Tak.W domu, w szafach, w biurkach, na półkach wszystko miało swoje miejsce- dokończyłam.
Komentarze
Prześlij komentarz