40
40
- Tak, ale potem, gdy się zaprzyjaźniłyśmy, to już mogłam pożyczać- dokończyła Gosia.
- Zapewne też kupowała nowe, bo ze Stanów przywiozła dużo kosmetyków. Najwięcej szminek, błyszczyków do ust. Zawsze z nimi chodziła. Miała też w każdej torebce, chusteczki higieniczne i tabletki przeciwbólowe.
Zawsze była przygotowana na różne okoliczności. Co było można poznać po zawartości jej torebek i plecaków.
- Przez miesiąc mieszkaliśmy w hotelu – zaczęła swoją opowieść Gosia. Po kilku dniach naszego pobytu z Martą, zaczęli przyjeżdżać inni studenci, m.in. Radek. Wtedy postanowiliśmy się stamtąd wyprowadzić. Jutro pojedziemy pani pokazać te miejsca.
- Dobrze. Jestem wam za to bardzo wdzięczna – zakończyłam ten wątek rozmowy.
- Ale tak naprawdę nic nie wiem o jej życiu – powiedziała Gosia.
- Tu wiedzieliśmy o sobie tylko tyle: gdzie studiowałeś, skąd jesteś. Tu było takie beztroskie życie, bez stresu – włączył się do rozmowy Radek.
- Tak – wtrąciłam- Marta, gdy dzwoniła do mnie z Nowego Jorku zawsze podkreślała, że jest jej tu dobrze, że wreszcie jest na luzie.
„ Wiesz mamusiu, tutaj jedynym moim problemem jest jaki nowy ciuch sobie kupić na imprezę, nie to co w Polsce. Tam zawsze żyłam w samych problemach”. - zacytowałam pospiesznie słowa mojej córki.
- Chodziłyśmy raz w tygodniu do pralni. – Gosia mówiła dalej, jakby przeniesiona w inny wymiar czasu. - W czasie, gdy prało się pranie, miałyśmy wolną godzinę. Szybko wtedy biegłyśmy do Marshalla na zakupy. Po jakimś czasie
Marta stwierdziła:
- ”Trzeba znaleźć nową pralnię, bo w tym sklepie już wszystko znamy”. - Gosia w zamyśleniu uśmiechała się do siebie. - Marta przyjechała do Stanów z jedną małą walizką.
Komentarze
Prześlij komentarz