65
65
Irena starała się nawiązać kontakt z mamą Davida, ale bezskutecznie. David nie odbierał ode mnie telefonów, gdy dzwoniłam na jego komórkę. Byłam już umówiona z panem Wojtkiem do radia. Studio nagrań mieściło się przy Broadway 1033. Siedziałam przy mikrofonie w studio. Pan Wojtek zapowiedział audycję o Martuni. Zaczął piosenką ”Cudowna”. Kiedy Marta skończyła śpiewać, pan Wojtek przeczytał fragment artykułu z „Kuriera – Plus” wraz z jej wierszem „Życie”. Marta napisała ten wiersz w wieku szesnastu lat. Przepojony mądrością i taka prawdą o życiu. Wiedziałam, ze mam cudowną, wyjątkową córkę, ale gdy byłyśmy razem nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak zdolna i mądra. A potem w audycji potoczyły się wspomnienia o Martusi wraz z prezentacją jej piosenek, które nagrałam na płycie zatytułowanej „Nie zostawiaj mnie”.Nie wiedziałam co mówię. Czułam się tak jakby to Marta siedziała na moim miejscu i mówiła o sobie. Usłyszałam jednak ostatnie pytanie
- Czy pani wróci do Nowego Jorku?
- Tak, jeśli Nowy Jork zauważy twórczość Marty, to tak – odpowiedziałam.
- W takim razie zrobimy wszystko, żeby pani miała po co wrócić.
Na zakończenie audycji została zaprezentowana piosenka ś.p. Zygmunta Czabańskiego, chłopaka z mojego dawnego zespołu, który zmarł w wieku dwudziestu trzech lat, a którą po jego odejściu nagrał Michał. Wyszłam ze studia oszołomiona wszystkim co się wydarzyło. Byłam szczęśliwa, jeśli o szczęściu można mówić w mojej sytuacji. Wracając nocą metrem bardzo spokojna i czułam się bezpiecznie. Idąc do mieszkania moich kuzynów na Boro Park, kołatała mi się w głowie jedna myśl:
- Marta zaśpiewała w Nowym Jorku na Broadway, pomimo wszystko zaśpiewała!
Komentarze
Prześlij komentarz