63
63
Za tydzień ukazał się jeszcze raz ten sam artykuł, w środku gazety i z Marty kolorowym zdjęciem, ale już bez fotografii Marty i Davida, z poprawnym tekstem. „Ukryty rasizm” – pomyślałam. Byłam przecież po kursie na temat dyskryminacji i oglądałam film „Niebieskoocy”. Wykorzystywałam tę wiedze na lekcjach z młodzieżą, opowiadając im też historię Marty i Davida. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Dzwonił pan Wojtek z Radio „Rytm”
- Pani Elżbieto, przesłuchałem piosenki Marty. Jestem zauroczony jej głosem. Pięknie śpiewała. Dostaje pani czterdzieści minut na antenie.
- Boże! – Wykrzyknęłam z radością. – Dziękuję, dziękuję bardzo. Ale na płycie są tylko cztery piosenki Marty i jedna Michała.
- Nie ma problemu. Zrobimy audycję o Marcie. Opowie nam pani o córce. Zapraszam w poniedziałek do studia o godzinie dwudziestej drugiej.
- Dobrze. Będę. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.
Byłam oszołomiona. Marta zaśpiewa w Nowym Jorku na Broadway. / Tam mieściło się studio radiowe/. Spełniło się jej marzenie. Tak tego pragnęła.
W Nowym Jorku często chodziłam do kościoła na Msze Święte. Byłam tam w swoich działaniach skazana na siebie, więc ze wszystkimi sprawami biegałam do kościoła. Często na msze, które odprawiały się w języku angielskim. Kościół ten był najbliżej domu, w którym mieszkałam. W tygodniu msze były piętnasto lub dwudziesto minutowe. Pewnego dnia podeszła do mnie starsza kobieta.
- Czy pani jest z Polski?
- Tak.
- Mam na imię Irena- przedstawiła się.
- A ja Elżbieta.
- Może pójdziemy na kawę? – Zaproponowała.
- Chętnie- odparłam.
Komentarze
Prześlij komentarz